Płyta zatytułowana jest „Przywożą babę do szpitala”, co sugeruje pewien postęp wobec stanu uwiecznionego w kanonicznych dowcipach popularnej niegdyś serii. Wprawdzie lekarz nie pofatygował się do chorej, ale baba nie przyszła, lecz została przetransportowana do szpitala. Najprawdopodobniej nie była to jednak karetka pogotowia z Łodzi, które to miasto od czasu pamiętnej afery pojawia się często w tekstach autorów preferujących czarny humor. Ale czy humor może być w innym kolorze, jeśli do akcji wkracza tzw. biały personel? Jak mówił Kazimierz Krukowski w jednym ze swych przedwojennych monologów: „Jak mnie kto mówi, że jest chory, to to są śmieszne rzeczy”. I nic się w tej kwestii nie zmieniło.
Dobry, przedwojenny humor przypomina na dziewiątej już płycie naszej kolekcji doskonały duet Wiesław Michnikowski–Edward Dziewoński z kabaretu Dudek. „Więc co panu jest?” – pyta lekarz. „Jakbym wiedział, to bym do pana nie przychodził” – odpowiada z charakterystycznym akcentem rezolutny kupiec. W końcu lekarz konstatuje: „Błyskotanie przystawek”, co pacjenta skłania do szczerej odpowiedzi: „Z przystawek tylko śledź”. Ukazała się niedawno kolejna kolekcja humoru żydowskiego (z podtytułem „W PRL!”), gdzie oczywiście nie mogło zabraknąć podobnych żartów okołomedycznych. Na przykład: „Pani Rozenblum, słyszała pani, że Kagan umarł?”. „Tak, ale jacy profesorowie go leczyli...”. Niestety, chorzy pojawiający się w dowcipach bardziej współczesnych nie mieli nawet tej przyjemności.
Najpierw jednak składamy wizytę u dentysty. W pierwszym numerze zamieszczonym na płycie prezentuje się Kabaret Moralnego Niepokoju w scence rozgrywającej się w poczekalni u stomatologa.