Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kto tu coś kręcił

Krajowe media poinformowały o wyroku sądu ukraińskiego, który orzekł, że polski reżyser Jerzy Hoffman nie jest właścicielem praw autorskich do filmu „Ogniem i mieczem”. Otóż zdaniem sądu na terenie Ukrainy właścicielem praw do filmu jest ukraińskie ministerstwo kultury. Prawnicy i filmoznawcy nie kryją, że decyzja jest szokująca i jeśli można ją czymś wytłumaczyć, to tylko niezawisłością sądów, która szaleje na Ukrainie. Wyrok jest dla Jerzego Hoffmana przykry, ale trzeba przyznać, że reżyser ten sam się prosił o kłopoty, gdyż od pewnego czasu niepotrzebnie zarzucał ukraińskim władzom, iż bez jego zgody zezwalają na puszczanie jego filmów w telewizji oraz wydawanie ich na DVD, za co on nie dostaje żadnych tantiem. Pozwał za to nawet ukraińskie władze do sądu, chociaż musiał wiedzieć, że przy skrajnej niezawisłości ukraińskiego sądownictwa nie ma szans na korzystny wyrok.

Z chwilą ogłoszenia wyroku niewygodna dla Hoffmana prawda wyszła na jaw. „To źle pachnie” – przyznał Hoffman dziennikarzom na specjalnej konferencji prasowej. I nie sposób się z nim nie zgodzić.

Przez lata wierzyliśmy, że to Hoffman jest autorem „Ogniem i mieczem”, dlatego nie było powodu kwestionować jego praw autorskich. Tylko najbardziej podejrzliwi krytycy półgębkiem zauważali, że obraz ten jest nakręcony zupełnie inaczej niż „Potop” i „Pan Wołodyjowski”, że pułkownika Wołodyjowskiego nie zagrał, jak to zwykle u Hoffmana, Tadeusz Łomnicki oraz że zabrakło Mariusza Dmochowskiego w roli Sobieskiego, który występował we wcześniejszych częściach, mimo że działy się one później. Zdaniem niektórych, autorstwa Hoffmana nie potwierdzała także niejasna i zagmatwana akcja „Ogniem i mieczem”, gdzie Olbrychski odtwarzał rolę Tuhaj-beja, był zatem ojcem Azji, czyli samego siebie sprzed trzydziestu kilku lat, a sądząc po fizycznym podobieństwie – także bliskim krewnym Kmicica, co jest szalenie trudne do zrozumienia już nie tylko przez przeciętnego widza, ale nawet przez Sienkiewicza.

Polityka 45.2008 (2679) z dnia 08.11.2008; s. 4
Reklama