Archiwum Polityki

Cztery ofiary śmiertelne, kilkadziesiąt osób rannych, prawie tysiąc zniszczonych i uszkodzonych budynków

Cztery ofiary śmiertelne, kilkadziesiąt osób rannych, prawie tysiąc zniszczonych i uszkodzonych budynków to tragiczny bilans gwałtownych wichur, burz i gradobić podczas ostatniego weekendu (na fot. skutki trąby w Kalinie na Śląsku). Premier Donald Tusk odwiedził miejscowości dotknięte klęską żywiołową i zapowiedział, że nikt nie pozostanie bez pomocy. Rząd na najbliższym posiedzeniu podejmie decyzje, które umożliwią odbudowę zniszczonych domów. Decyzje te zapadną dopiero w kilka dni po katastrofie. Do tego czasu poszkodowani mogą liczyć jedynie na kilkutysięczne zasiłki od wojewodów czy wójtów. Nawet jeśli byli ubezpieczeni, to na odszkodowania też muszą czekać. Pomoc materialna zdecydowanie szybciej mogłaby trafiać do ofiar podobnych katastrof, gdyby już istniał, postulowany teraz przez wicepremiera Waldemara Pawlaka, stały fundusz na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Warto przypomnieć, że w 2006 r. prezydent Lech Kaczyński, mając na względzie to, że ustawa o stanie klęski żywiołowej nie reguluje tej kwestii, złożył w Sejmie projekt ustawy o Funduszu Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych. Niestety, po pierwszym czytaniu ugrzązł on w sejmowej komisji i padł razem z samorozwiązującym się w 2007 r. Sejmem. Ugrzązł nie dlatego, że firmował go prezydent, a dlatego, że ten chciał, by dysponentem funduszu (finansowanego głównie z wpłat budżetu państwa) został szef Kancelarii Prezydenta RP. To „wywołuje wrażenie celowego wprowadzania tylnymi drzwiami systemu paraprezydenckiego bez zmiany konstytucji”, tak ów projekt oceniła PO. Samoobrona była za, ale postulowała też, by sponsorem funduszu uczynić także firmy ubezpieczeniowe. Przeciwne prezydenckiemu funduszowi było SLD, a PSL kpiło, że „prezydent chce występować w roli dobrego wuja”.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama