Archiwum Polityki

Chińszczyzna na językach

Po półrocznym kursie chińskiego można przeżyć w Pekinie – zapewnia Piotr Klapkowski, współwłaściciel trójmiejskiej szkoły języka chińskiego Panda Li (na fot. jej uczniowie). Istniejąca od dwóch lat szkoła do tej pory uczyła tego języka dzieci w przedszkolach, teraz ofertę kieruje do dorosłych. – Uczymy najpopularniejszego dialektu kantońskiego. Uczenie się tego języka przez dzieci bardzo korzystnie wpływa na ich rozwój, między innymi ze względu na to, że występują w nim cztery tony. Dzieci dowiadują się, że jedno słowo w zależności od wymowy może mieć różne znaczenie – zachwala Klapkowski. – Potem gramatykę angielską czy niemiecką uważają za niezwykle prostą. Od kilku lat w Polsce powstaje coraz więcej szkół uczących chińskiego (tylko według portalu edubaza.pl jest ich 34). – Zgłaszają się nie tylko pasjonaci zainteresowani kulturą chińską, ale przede wszystkim pracownicy firm kooperujących z Chinami. Ludzie zdają sobie sprawę, że ten język jest przyszłościowy – mówi Magdalena Stojek z poznańskiej szkoły mającej w ofercie chiński, ale także trzyletnią sinologię na studiach licencjackich. – Rzadko wymogiem zatrudnienia jest znajomość chińskiego, ale wiele firm z sektora finansowego otwiera w Polsce swoje centra, które obsługują inne regiony świata, i wtedy poszukują pracowników znających egzotyczne języki – mówi Anita Wojtaś-Jakubowska, PR menedżer w portalu Pracuj.pl. Li Chensheng, nauczyciel chińskiego we wrocławskim Instytucie Konfucjusza, uważa, że do opanowania podstaw chińskiego potrzeba minimum roku, podstawy pisma to kolejny rok, a na dobre opanowanie sztuki kaligrafii potrzeba kilku lat. Z danych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w 2006 r.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama