Archiwum Polityki

Tylko dla rabina

Większość absolwentów izraelskiej szkoły średniej, nawet tych najlepszych, doskonale radzi sobie z hebrajskim slangiem dyskotek i pubów, ale za skarby nie przebrnie przez 39 ksiąg Biblii uznawanej w judaizmie – nie tylko dlatego, że sporo w nich wstawek aramejskich. Niemal wszystkie napisano w języku powszechnie przyjętym w V–II w. p.n.e. (i nadal stosowanym w ortodoksyjnej liturgii), ale dawno zmodyfikowanym w mowie potocznej i we współczesnej literaturze hebrajskiej. Tak więc najbardziej święta księga Żydów, stanowiąca historyczną i duchową podstawę więzi łączącej dzisiejsze państwo żydowskie z tym, które istniało za czasów Dawida i Salomona, księga, na którą przysięgają rekruci armii izraelskiej, jest w jej szczegółach praktycznie nieczytelna dla przeciętnego mieszkańca Izraela. Liczni językoznawcy twierdzą, że odejście od języka dzisiaj już archaicznego jest nieuniknione, a nowoczesna cywilizacja wymaga nowoczesnego słownictwa. Nie każdy się z tym zgadza. Zacytujemy słynne powiedzenie znanego ze swego konserwatyzmu byłego naczelnego rabina Izraela Szlomo Gorena, który w dyskusji o obliczu nowoczesnego państwa powiedział: „przeczytałem Stary Testament od pierwszej do ostatniej strony i nie znalazłem w nim słowa »demokracja«”.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama