Archiwum Polityki

Każdemu się należy

Ponieważ tematem chwili jest udział polskich sportowców w olimpiadzie w Pekinie, wyobraźmy sobie taką oto, hipotetyczną, sytuację. Rok 2012. Na kilka miesięcy przed igrzyskami w Londynie na biurku ministra sportu ląduje list otwarty podpisany przez 100 sportowców. A w nim czytamy m.in.: „Żądamy włączenia całej naszej grupy do olimpijskiej reprezentacji kraju. Fakt, nie uzyskaliśmy wymaganych minimów, w zawodach krajowych i międzynarodowych zajmowaliśmy odległe lokaty. Wielu spośród nas szczyt formy ma już dawno za sobą, niektórzy nigdy nie byli w formie, część jest kontuzjowana. Ale nie może iść na darmo nasz wysiłek, nie mogą być zignorowane nasze dobre chęci i wola walki. Państwo łożyło na nasze treningi i teraz społeczeństwo oczekuje, że za te nakłady odpłacimy występem w Londynie”. Czysta fantazja? W sporcie może tak, ale w sztuce już nie. Oto bowiem na inne biurko, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, trafił list podpisany przez 104, w zdecydowanej większości kompletnie nieznanych, artystów. Zgodnie domagają się oni zorganizowania w Zachęcie wielkiej wystawy malarstwa (700–900 obrazów) z ich udziałem. „Narodowa funkcja Galerii – przekonują sygnatariusze – służy społeczeństwu polskiemu, które oczekuje przeglądu dorobku całego środowiska”. I aby dobić oponentów, dodają: „zorganizowanie wspomnianej wystawy przywróci ducha tożsamości narodowej żyjącym twórcom”. Pięknie powiedziane.

Szanowny Panie Ministrze! Proszę pochylić się z uwagą nad tą propozycją. Wprowadzenie w kulturze zasady „każdemu według jego potrzeb” jest bowiem pomysłem pionierskim i daje niepowtarzalną szansę na stworzenie zupełnie nowej jakości na skalę światową.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Fusy plusy i minusy; s. 92
Reklama