Archiwum Polityki

Z życia stokrotek

Opowiadają, że w latach 30. jedną z redakcji zarzucał listami czytelnik podpisujący się Biała Stokrotka. Miły ten kwiatuszek reagował na ukazujące się na łamach artykuły i felietony, obficie skrapiając swoje uwagi łzami, bo sentymentalny był i uczuciowy jak panna z dobrego domu i klasztornej pensji. Cyniczni dziennikarze, przewidując dobrą zabawę, wielokrotnie prosili Stokrotkę o zgłoszenie się do redakcji, osobisty kontakt. No i w końcu udało się – o ustalonej godzinie do gabinetu naczelnego wkroczył niemłody już, zasapany kuśnierz z Siennej i cichutko wyszeptał:

– Biała Stokrotka to ja.

Zdarzają się takie niespodzianki. Białą Stokrotką sezonu okazał się minister Waszczykowski. Wszyscy zdążyli już napisać o takcie i dyskrecji tego dyplomaty. Mogę więc jedynie westchnąć z ulgą, że nie pojedzie na ambasadora w Kairze. Plag egipskich było już dosyć, a przecieki pana W. spowodowałyby niechybnie przybór wód Nilu, grożący powodzią. A czy to można liczyć podczas przyspieszonej ewakuacji, że znowu rozstąpi się Morze Czerwone?

Ku mojemu zaskoczeniu w roli Białej Stokrotki występuje ostatnio (również były) minister Ziobro. Do tej pory prezentował się jako twardziel, silny człowiek, porządkowy z zamiłowania. Proszę przypomnieć sobie, jak przemieszczał się po labiryncie korytarzy na Wiejskiej – lekko rozkołysany chód wilka morskiego, duma i powaga w kroku, wyćwiczony przed lustrem ironiczny uśmieszek, pomocna dłoń zaciśnięta w pięść, chmura na asekurowanym kosmykiem czole jako zapowiedź tego, co nastąpi: pamiętaj, komuchowaty oligarcho – podwójna buchalteria dziś to jutro pojedyncza cela! Teraz ten obraz uległ zmąceniu, stracił ostrość.

Polityka 34.2008 (2668) z dnia 23.08.2008; Groński; s. 97
Reklama