W Kopalni Soli Kłodawa, gdyby mogli o coś prosić świętego Mikołaja, pewnie poprosiliby o zimę. Taką prawdziwą, długą, ze śniegiem i mrozem. Podstawowym produktem kłodawskiej kopalni i jej źródłem utrzymania jest sól drogowa, czyli ta do posypywania dróg i chodników. Ostatnie zimy były lekkie i niezbyt śnieżne, co niekorzystnie odbiło się na kondycji finansowej czekającej na prywatyzację firmy. Poza tym kopalnia produkuje sól do celów przemysłowych i spożywczych. Ale prawdziwą sławę zawdzięcza solnym kruchom.
Tak nazywa się bryły soli o charakterystycznym, różowym odcieniu. Służą do produkcji galanterii solnej: rzeźb, świeczników i szczególnie ostatnio popularnych lamp. Bryła soli podświetlona od wewnątrz ujawnia swą naturalną urodę, a na dodatek działa leczniczo. Dlatego kruchami wykłada się ściany solnych grot w sanatoriach, ośrodkach spa i salonach leczniczo-kosmetycznych. Kłodawa jest jedynym miejscem w Europie, gdzie można znaleźć tak zabarwione i jednorodne bryły soli. Na świecie konkuruje z nią jedynie wydobywana w Pakistanie sól himalajska, nieco bardziej czerwona.
Kruchy skarb
Nie są to cytaty z folderu reklamowego, ale ustalenia postępowania prowadzonego kilka lat temu przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jeden z odbiorców kruchów poskarżył się, że kopalnia śrubuje ceny, wykorzystując swoją monopolistyczną pozycję. W ciągu kilku lat skoczyły o 500 proc. UOKiK pochylił się więc nad bryłami soli i okazało się, że to trudne zadanie. Nie można dokonać analizy rynku kruchów, bo taki na naszym kontynencie nie istnieje. Nie można też prześledzić kosztów produkcji, bo dla kopalni to działalność uboczna. Porównując jednak zmiany cen innych gatunków soli, urząd doszedł do wniosku, że kopalnia z kruchami, jak to monopolista, przeszarżowała.