Archiwum Polityki

Teraz Londyn

Świeżo pod wrażeniem pekińskiego rozmachu i nieograniczonych środków w służbie sukcesu, burmistrz Londynu Boris Johnson zapowiedział skromnie, że olimpiada w Londynie w 2012 r. będzie „nieco bardziej kameralna”. Przewidziane koszty także. Mają nie przekroczyć 9,3 mld funtów, czyli mniej więcej jednej piątej chińskich nakładów. Państwo ma wyłożyć 6 mld, Londyn dorzuci 1 mld, 2 mld mają pochodzić z loterii, reszta zaś od sponsorów. I tu pierwszy kłopot: tuż po Pekinie wycofało się czterech czołowych sponsorów olimpiad, w tym Kodak (wspierający igrzyska od ich wznowienia w 1896 r.), który nie wytrzymał rewolucji cyfrowej w fotografii, oraz chiński producent komputerów Lenovo, który już widać osiągnął, co chciał. Poza tym ceny materiałów i usług budowlanych szybko rosną, a z powodu kryzysu na rynku nieruchomości może być kłopot z sprzedażą apartamentów tworzących wioskę olimpijską po zakładanych cenach. Tak czy inaczej pęknie pewnie granica 10 mld funtów.

Jeśli zaś chodzi o apetyty sportowe, to olimpiada w Pekinie mocno je zaostrzyła: Brytyjczycy z 47 medalami, w tym 19 złotymi, osiągnęli najlepszy wynik od igrzysk w Sztokholmie w 1912 r. – i czwarte miejsce, po Chińczykach, Amerykanach i Rosjanach. Lord Moynihan, szef brytyjskiego komitetu olimpijskiego, wyznacza na Londyn cel może skromniejszy niż Chińczycy w Pekinie, ale w sumie ambitny: trzecie miejsce w medalowym współzawodnictwie.

Relacja z Pekinu na s. 100.

Polityka 35.2008 (2669) z dnia 30.08.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama