Dwa żywioły przeszły nad Polską – trąba powietrzna i trąba polityczna. Obie zbliżyły nas do Stanów Zjednoczonych. W Stanach dzielny prezydent Bush z wysokości swojego helikoptera solidaryzował się z poszkodowaną ludnością. W Polsce premier i prezydent przybyli drogą lądową, gdyż od czasu fatalnego lotu premiera Millera żaden szanujący się polityk nie chce lecieć helikopterem, a nieliczne samoloty wyrywają sobie z rąk jak dzieci. Inna sprawa, że od kiedy prezydent Kaczyński kazał posadzić samolot pełen prezydentów w stolicy okupowanej Gruzji, lotnicy nie garną się do zabierania polityków.
Polityka
35.2008
(2669) z dnia 30.08.2008;
Passent;
s. 97