Archiwum Polityki

PiS się puszy

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski zaprzeczył, by za rządów Platformy pogorszył się stan bezpieczeństwa obywateli i zarzucił w tej mierze kłamstwo prezydenckiemu urzędnikowi Michałowi Kamińskiemu. Prezydent Kaczyński zaś przypomniał, że ostrzegał w swoim czasie premiera Tuska, iż Ćwiąkalski nie gwarantuje kontynuacji „walki z przestępczością”, jaka miała miejsce za rządów PiS. Statystyki przyznają jednak rację Ćwiąkalskiemu.

W kategoriach głównych, umyślnych przestępstw, zagrażających życiu i zdrowiu – a to ich liczba, a nie partyjna propaganda, stanowi o bezpieczeństwie – policja w 2008 r. odnotowała mniej przypadków niż w dwóch poprzednich latach, kiedy urzędował Zbigniew Ziobro (patrz ramka).

Zdumiewa, jak wielu komentatorów dało się nabrać na krzykliwe konferencje prasowe i marsowe miny Ziobry, którego obsadzili w roli szeryfa, co było i śmieszne, i straszne. Dziwi, jak łatwo tandetna socjotechnika zastąpiła poczucie rzeczywistości. Wypada zatem zapytać, gdzie te wielkie, przełomowe procesy ludzi z „układu”, gdzie błyskotliwe akty oskarżenia, o prawomocnie skazanych już taktownie nie wspominając. Gdzie choćby ławy oskarżonych, zapełnione przez oficerów z „przestępczej” WSI?

Politycy PiS wychodzą z założenia, że jest tak, jak oni mówią, a nikt, a już zwłaszcza zaprzyjaźniony elektorat, nie będzie niczego sprawdzał, bo jest wierzący. Dlatego mogą wmawiać, że za ich władzy gospodarka była solidarna, choć nie ma na to żadnych dowodów, publiczne media były apolityczne, choć to nieprawda, a polityka zagraniczna dała Polsce podmiotowość, mimo że nikt tego nie zauważył. Cała IV RP została głównie opowiedziana i teraz te niedopracowane fabuły konfrontuje się z realiami rządów Tuska. Kto chce, może się tym napawać.

Polityka 5.2009 (2690) z dnia 31.01.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama