Archiwum Polityki

Mitomani i maniacy

Emocje nakręcane wokół śmierci gen. Władysława Sikorskiego najlepiej pokazują, jak złe skutki daje mieszanie funkcji prokuratora i historyka.

Szczecińscy prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej dwukrotnie w latach 2005 i 2007 odmówili wszczęcia postępowania w związku ze śmiercią 4 lipca 1943 r. w katastrofie gibraltarskiej gen. Władysława Sikorskiego. Uznali, że brakuje przesłanek. Tych skrupułów nie mieli katowiccy prokuratorzy IPN, którzy 3 września 2008 r. podjęli decyzję o rozpoczęciu śledztwa w sprawie zbrodni komunistycznej polegającej „na sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w komunikacji powietrznej w celu pozbawienia życia gen. Sikorskiego”. Ta śmierć od samego początku była wykorzystywana politycznie.

Roman Wapiński, autor biografii gen. Sikorskiego, pisał w Polskim Słowniku Biograficznym, w zeszycie, który ukazał się w 1997 r., gdy nie istniała już cenzura: „Hipotezy, wielokrotnie formułowane, że katastrofa ta nastąpiła w wyniku zamachu na życie Sikorskiego (oskarżano o to polskich antagonistów Sikorskiego, a także Churchilla i Stalina) nie znalazły dowodów potwierdzenia”.

Władysław Bartoszewski, we wznowionej właśnie monumentalnej pracy „1859 dni Warszawy”, pod datą 6 lipca 1943 r. stwierdza: „Propaganda goebbelsowska usiłuje wykorzystać we właściwy sposób śmierć gen. Sikorskiego dla posiania zamętu w społeczeństwie, poderwania zaufania do aliantów zachodnich oraz mnożenia ataków przeciwko sąsiadowi ze wschodu. »Nowy Kurier Warszawski« ogłasza na pierwszej kolumnie czteroszpaltowy artykuł »Gen. Władysław Sikorski nie żyje. Szef rządu emigracyjnego ofiarą intryg aliancko-sowieckich«. Polska prasa podziemna przeciwstawia się od razu zdecydowanie tym wysiłkom propagandy hitlerowskiej”.

Bartoszewski przytacza tekst z „Biuletynu informacyjnego” z 8 lipca 1943 r. Przypomnijmy, że było to najbardziej miarodajne pismo Armii Krajowej.

Polityka 5.2009 (2690) z dnia 31.01.2009; Historia; s. 64
Reklama