Kiedyś: wszyscy mówią na niego Tata, z szacunkiem, bo jako milioner bywa opiekuńczo-wyrozumiały; dziś mówią baron paliwowy, bo odsiedział w areszcie pięć lat za aferę paliwową i znowu w tej sprawie wzywają go do sądu, a on zasadniczo jest ślusarzem po zawodówce przy Hucie Jedność w Siemianowicach. W życiu nie stoi przy obrabiarce, zawsze, także za komuny, ma głowę do biznesu i gładką gadkę, więc pieniądze i ludzie go lubią. Już w latach 70. pracuje na własny rachunek, zostając księciem dżinsu na szaberplacu w Siemianowicach.
Po areszcie i bez majątku już nie jest taki otwarty na drugiego człowieka i teraz, gdy się do niego idzie, przy windzie w bloku stoją ochroniarze, ubrani górą w skórzane kurtki, dołem w podomowe kapcie, i przeszukują gościa, szukają narzędzi o ostrych krawędziach. Wreszcie pojawia się Tata, serdeczny, i mówi: sorry za chłopaków, ale oni są tutaj w pracy.
Po areszcie
Jest tak: rano, przed świtem, Tata siedzi przy kuchennym oknie, patrząc, jak się budzi jego miasto, pali papierosa z kawą, po mieszkaniu snuje się polski blues, a całość wytworzonego w ten sposób nastroju Tata nazywa radością o poranku. Kto szmata, kto ukradł kasę, zdradził i zasłużył na karę, kto sypał w śledztwie złamany strachem, a kto donosił z przyjemnością jak ostatnia suka – myśli Taty ukoją się, zanim wstanie dzień. W celi też Tata wstaje minimum godzinę przed innymi, ciekaw, jaką się nową skurwiałą pocztę dziś dostanie – tak mówią za murem o złych wieściach z listów, na przykład o listach od złych kobiet. Tata mówi: 99 proc. dziewczyn się frajeruje i idzie w długą, cela mała, ból się unosi pod sufit, chłopaki śpią, cierpią, a ty to czujesz, ten ból.
Tata przez pięć lat aresztu ma zaciśnięte szczęki, zaciska nawet, jak pisze liryki, czasem też ogląda fajny film i się łapie, że nie wie, co go tak boli, bo zaciska, jak wszyscy, z nieuświadamianej złości.