Archiwum Polityki

Studenci werbują

W średniowieczu werbownicy szukali chętnych do służby w zaciężnym wojsku i na okrętach. W latach PRL jeździli po kraju, werbując do pracy w kopalniach. A niebawem do liceów ruszą studenci warszawskiej Wyższej Szkoły Handlu i Prawa im. R. Łazarskiego, by werbować kandydatów na studia w tej prywatnej szkole. W kapitalizmie nie wypada już reklamować własnej uczelni za darmo, dlatego dostaną 140 zł prowizji za każdego pozyskanego maturzystę. Do akcji „Wspieraj rekrutację – 2009” zachęca Zarząd Samorządu Studenckiego, reklamując ją na stronach www: „My wspieramy naszą Uczelnię a Uczelnia wspiera nas... finansowo. (...) wystarczy zrekrutować kilkanaście osób aby czesne mieć... z głowy” (pisownia oryginalna). Do działu rekrutacji uczelni już zgłosiło się 26 chętnych osób. Zarząd zachęca też do poszukiwania sponsorów samorządu. Do kieszeni studenta trafi wtedy 10 proc. środków pozyskanych z zawartej ze sponsorem umowy.

Nie jest tajemnicą, że większość studentów nie tylko się uczy, ale musi też zarabiać. Płacenie im za werbunek kandydatów do własnej uczelni budzi jednak wątpliwości. Uczelnia Łazarskiego powinna ich raczej zachęcać do nauki, bo nic tak nie przyciągnie chętnych do studiowania, jak wysokie miejsca w rankingach szkół wyższych czy liczba absolwentów, którzy dostają się na aplikacje prawnicze. Na te ostatnie, w 2008 r., egzamin zdało 25 osób, co „z radością” jako „wielki sukces” anonsuje uczelniany portal, nie podając już, że pozostałych 550 absolwentów z Łazarskiego tego egzaminu nie zdało.

Polityka 9.2009 (2694) z dnia 28.02.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 9
Reklama