Archiwum Polityki

W 88 dni dookoła PE

7,6 tys. euro miesięcznie – tyle będzie zarabiał każdy z 50 polskich europosłów w przyszłej kadencji Parlamentu Europejskiego (obecnie to kwota prawie trzykrotnie mniejsza – 2,2 tys. euro). Nic dziwnego, że kandydatów do mandatu nie brak, a określenie „zsyłka do Strasburga” zaczęło tracić sens.

Najpierw potencjalni eurodeputowani muszą jednak spełnić kilka wymogów, na co mają 88 dni (tyle potrwa kampania). Do 18 kwietnia partie zobowiązane są zgłosić w Państwowej Komisji Wyborczej zamiar wystawienia kandydatów i powołać komitety wyborcze. Listy kandydatów, wraz z 10 tys. podpisów zebranych w okręgu, komitet zgłasza najpóźniej 28 kwietnia do godz. 24.00. W maju odbędzie się losowanie numeru komitetu w PKW (do 8 maja) i będzie można zacząć wykorzystywać bezpłatny czas antenowy w radiu i telewizji na partyjne reklamówki (23 maja–5 czerwca). Cisza wyborcza rozpocznie się 5 czerwca o północy i zakończy 24 godziny później.

W okresie recesji poważne wyzwanie dla komitetów stanowi zbiórka funduszy. Tym bardziej że nawet dobry wynik w eurowyborach nie gwarantuje wysokiej dotacji dla partii (ta zależy od frekwencji). – Limit wydatków w przeliczeniu na komitet wyniesie w tym roku ok. 10 mln zł. Można wyobrazić sobie, że partia przeznacza cały budżet na promocję jednego kandydata, lecz w praktyce pieniędzmi obdzielona zostanie dziesiątka kandydatów w każdym z 13 okręgów – mówi Krzysztof Lorentz z PKW. Mimo to można przypuszczać, że tegoroczna kampania spowoduje u kandydatów większą niż dotąd – przynajmniej trzykrotnie – mobilizację.

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama