Archiwum Polityki

Co z TV Białoruś?

Zeszłotygodniowa dymisja Agnieszki Romaszewskiej-Guzy z funkcji dyrektora TV Białoruś może oznaczać dopiero początek kłopotów stacji. Wciąż nie wiadomo, czy decyzja p.o. prezesa TVP Piotra Farfała to „tylko” element personalnej rozgrywki, czy przymiarka do likwidacji nadającej dla Białorusi telewizji, uruchomionej i prowadzonej przez Romaszewską od grudnia 2007 r. – Cały projekt był oparty na nieformalnych kontaktach Agnieszki i na jej autorytecie. Obawiam się, że nowy dyrektor nie wzbudzi zaufania 120 białoruskich dziennikarzy telewizji pracujących w półlegalnych warunkach – mówi Robert Tyszkiewicz, przewodniczący zespołu parlamentarnego ds. Białorusi, który bronił publicznie Romaszewskiej. Dziś Biełsat nadaje 6 godzin dziennie – od godziny 18 do 24 (serwis informacyjny „Obiektyw”, programy publicystyczne: „Gość Biełsatu” i „Mam prawo” oraz seriale „Oficer”, „Glina” i „Ally McBeal”).

Dymisja – oficjalnie za publiczne krytykowanie decyzji zarządu TVP – zapadła się w fatalnym momencie. TV Białoruś negocjuje właśnie ze szwedzką agencją SIDA, która mogłaby wesprzeć stację finansowo. Ponadto, po roku działalności, pojawiają się pierwsze efekty pracy zespołu Romaszewskiej (180 tys. widzów na Białorusi według białoruskiego ośrodka badania opinii publicznej Nowak; sieć korespondentów w Europie). – Zgodnie z umową, w tym roku przekażemy telewizji ok. 21 mln zł. Finansowanie z naszej strony nie jest zagrożone – deklaruje Piotr Paszkowski, rzecznik MSZ. Romaszewska: – W dzień dymisji poprosiłam zespół, w tym 70-osobowy oddział w Warszawie, aby pracował dalej. Zamierzam wrócić do Biełsatu. Choć niektórzy pukają się w czoło, gdy tak mówię, to ja po prostu lubię telewizję publiczną.

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama