Archiwum Polityki

Optymistyczny news

W roku 2010 minie dwieście lat od urodzin Chopina. Przygotowywane są obchody, koncerty, sesje naukowe, oddanie przemeblowanego gruntownie muzeum kompozytora, zaliczonego do Wielkich Polaków. Ale czy słusznie? Przy okazji wertowania teczek niejedna wielkość zmalała. Ten cały Chopin, najwyraźniej wspierany przez układ, zasługuje na baczne przyjrzenie się jego zafałszowanej biografii. Jaki tam z niego patriota! To od małego kolaborant. Miał dwanaście lat, gdy skomponował Marsz Wojskowy. Dla kogo? Dla księcia Konstantego. Czy można to nazwać przypadkiem? Wiadomo, że skomponowanie marsza dla zaborcy poprzedziły rozmowy sondażowe ze służbami, bywanie w Belwederze, muzykowanie dla satrapy. Nie koniec na tym. Fryderyk Ch. był piętnastoletnim Fryckiem, kiedy car Aleksander obdarował go cennym pierścieniem z wygrawerowaną dedykacją. Kontakt Poufny podarunek przyjął, wsunął na palec i nosił. A my niedoinformowani powiadamy: Wielki Polak. Czy podane fakty z teczki muzyka nie są ilustracją znanego powiedzonka, że niektórzy rodacy oddaliby życie za ojczyznę, tylko stan zdrowia im na to nie pozwala?

Jakby tego było mało – Chopin mieszkający już w Paryżu kanałem dyplomatycznym otrzymał propozycję etatowej pracy na dworze w Petersburgu. Nie zgodził się na to pewnie ze względu na surowy klimat i białe noce – wolał noce kolorowe, paryskie. No ale ślad, czyli plama, w papierach straszy do dziś. Wiemy przecież, że to nieistotne, czy ktoś współpracował, czy odmówił. Grunt, że mu proponowano. I pomyśleć, że kogoś takiego jak Chopin chcemy fetować, wielbić, honorować. Cała nadzieja w IPN.

Nie zamierzam niczego sugerować, ale czas najwyższy, by komisyjnie zbadać przechowywane w jednym z warszawskich kościołów serce muzyka.

Polityka 14.2009 (2699) z dnia 04.04.2009; Groński; s. 113
Reklama