W Archiwum Państwowym w Gdańsku dokumenty dotyczące rodu von Krockow i jego dóbr sięgają XIII w. Panowie z Krokowej, zależnie od tego, kto jest na Pomorzu górą, nazywają się to Krokowscy, to von Krockow. W XX w. ich ziemie kilka razy zmieniały przynależność państwową. Dlatego Ulrich von Krockow nie występował do prezydenta RP o nadanie polskiego obywatelstwa. Zabiega jedynie u wojewody pomorskiego o potwierdzenie, że posiada to obywatelstwo. Historia tych zabiegów ma już 19 lat, właśnie zatoczyła koło i wróciła do punktu wyjścia.
Rozpoczął ją w 1990 r. ojciec Ulricha, nieżyjący już graf Albrecht von Krockow. Ówczesny wojewoda Maciej Płażyński nie znalazł w jego życiorysie żadnych przeciwwskazań i potwierdził, że graf jest polskim obywatelem. Cztery lata później MSWiA unieważniło to postanowienie. Von Krockowowie przez lata zaskarżali kolejne decyzje urzędów, aż wreszcie NSA w grudniu ubiegłego roku uchylił wszystko, co się dotąd w tym postępowaniu wydarzyło. Sprawę trzeba zbadać od początku, uwzględniając okoliczności historyczne. Jeśli okaże się, że Albrechtowi von Krockow w 1945 r. przysługiwało polskie obywatelstwo, to trudno będzie odmówić go teraz jego synom. Ulrich już wystąpił do Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego z wnioskiem o stwierdzenie, że jego ojciec obywatelstwo polskie posiadał. Od finału tej sprawy zależeć będą losy majątku na Pomorzu nabytego przez Ulricha, a niewykluczone, że również losy innych przedwojennych pomorskich pałaców i włości.
Należał czy udawał?
9 lutego 1920 r. we wsi Krokowa Hedda, żona Doeringa von Krockow, razem z dziećmi rozdaje odchodzącym niemieckim żołnierzom czekoladę, pierniki i papierosy. Następnego dnia pojawiają się żołnierze polscy. Na mocy traktatu wersalskiego ten wąski pasek Pomorza został przyznany Polsce, która oferuje obywatelstwo każdej osobie osiadłej w tej części Pomorza przed 1 stycznia 1908 r.