Archiwum Polityki

Może od morza do morza?

Polska mocarstwem narodów! To nie zawołanie naszych wszechpolaków, to wizja amerykańskiego politologa ­George’a Friedmana, który w swej historii najbliższych stu lat widzi Polskę jako

Ten wzięty publicysta magazynu „Time” oraz dzienników „Wall Street Journal” i „New York Times” opowiada w swym bestsellerze („The next 100 years”), jak to najpierw pękną Chiny, udławione nierównomiernym rozwojem, potem Rosja, która zmurszała w swej coraz bardziej anachronicznej monokulturze gospodarczej przegapi przejście USA od ropy naftowej i gazu ku energii solarnej. Europa atlantycka – Niemcy i Francja – zdziadzieje w swej emerytalnej mentalności. A prym na Starym Kontynencie będzie dzierżyć nowa Europa, czyli to nasze wyśnione Międzymorze, z bazami marynarki wojennej w Rijece i Grecji, graniczące na Bałkanach i na Ukrainie – jak w XVII w. – z wielką Turcją, która – odrzucona od UE – ponownie zawładnie światem muzułmańskim od Egiptu po Arabię Saudyjską i Afganistan.

24 listopada 2050 r. w Thanksgiving Day wybuchnie wojna światowa.

Gdy Amerykanie będą oglądać mecze lub trawić świąteczne indyki, Japonia dosłownie z Księżyca zaatakuje amerykańskie satelitarne bazy łącznościowe, a następnie zdziesiątkuje amerykańską flotę. Równocześnie w Europie Turcja ruszy na polski blok. Dzięki precyzyjnym i hiperszybkim robotom ta wojna nie będzie totalna. Wszystkie strony konfliktu będą dysponowały bronią nuklearną i dlatego jej nie użyją. Celem działań wojennych nie będzie zniszczenie ludności cywilnej przeciwnika, lecz wytrącenie mu broni z ręki i zmuszenie do zawarcia niekorzystnego pokoju.

Nie ma obawy, Ameryka w końcu wygra dzięki lepszej technologii i doświadczeniu militarnemu. Straty globalne będą stosunkowo niewielkie – jakieś pół miliona zabitych, głównie żołnierzy. Najbardziej, jak zwykle, ucierpi Polska, bo wojna lądowa będzie się toczyć głównie u nas i na Bałkanach.

Polityka 17.2009 (2702) z dnia 25.04.2009; Świat; s. 85
Reklama