W Indiach ruszyły całomiesięczne wybory parlamentarne. Do polityki wchodzi kolejne pokolenie rodu Gandhich. Najmłodszy zaczął kampanię od pobytu w więzieniu.
Po wielu politykach indyjskich można by się tego spodziewać, ale nie po kimś, kto nosi nazwisko Gandhi. „Jeśli ktokolwiek podniesie rękę przeciwko hindusowi, przysięgam na Gitę, że mu tę rękę obetnę” – grzmiał 29-letni Varun Gandhi na wiecach przedwyborczych w marcu. Albo: „Idźcie do swoich wsi i wezwijcie wszystkich hindusów, żeby się zjednoczyli i nie pozwolili, by te ziemie zamieniły się w Pakistan”. Obiecywał też: „Ameryce nie udało się złapać Osamy, ale Varun Gandhi złapie mnóstwo ludzi po wyborach”.
Polityka
18.2009
(2703) z dnia 02.05.2009;
Świat;
s. 105