Archiwum Polityki

Pod bronią

Związki zawodowe weszły na wojenną ścieżkę przeciw rządowi. Atmosferę podgrzewa kryzys gospodarczy. Ale opon do ognia dokładają rywalizujący o wpływy działacze i politycy.

Czas jest lepszy do zadymy niż debaty, bo rocznicowy i wyborczy, a więc politycz-ny i medialny, a to zawsze pobudza radykałów. I sprzyja politycznym flirtom.

Podczas ostatniej manifestacji gdańskich stoczniowców w stolicy górę wzięła polityka. Inni koledzy związkowcy też to zauważyli. – Nie chcemy być elementem spotów wyborczych – mówi dziś Dariusz Adamski, szef Solidarności Stoczni Gdynia. – Politycy nie mają wojska i próbują wykorzystać nas. Potrzebują tłumu niezadowolonych, bo mediom to, co sami mówią, nie wystarczy. Mówiąc o politykach wykorzystujących niezadowolenie, zapewne ma na myśli PiS.

Jak było w Warszawie

18 marca 2009 r. trzej działacze Solidarności – Dariusz Adamski, Krzysztof Fidura, przewodniczący związku w Stoczni Szczecińskiej, oraz Mieczysław Jurek, szef regionu zachodniopomorskiego „S” – pojechali do Sejmu na posiedzenie komisji skarbu. Zostali też zaproszeni na spotkanie przez – jak to określają – możnych z Klubu Parlamentarnego PiS. Uczestniczyli w nim Joachim Brudziński, Jacek Kurski i Przemysław Gosiewski. Chodziło o dyskusję na temat nowelizacji specustawy stoczniowej. – Myśmy mówili, jakie widzimy wady tej ustawy – opowiada Fidura – a oni potem wykorzystali to, żeby dowalić Platformie Obywatelskiej.

Właśnie podczas tego spotkania związkowcy obu stoczni usłyszeli, że 29 kwietnia byłby dobrym terminem na protest w Warszawie. Nawet nie mieli pojęcia, iż tego dnia w stolicy ma się odbyć kongres Europejskiej Partii Ludowej. Ale sugestię zignorowali. – Mówiłem – relacjonuje przewodniczący Jurek – że nikt nas nie nakłoni do żadnej akcji, żeby potem jakikolwiek polityk miał pretekst, by powiedzieć: no, przez te wasze zadymy.

Polityka 21.2009 (2706) z dnia 23.05.2009; Temat tygodnia; s. 12
Reklama