Archiwum Polityki

Solidarność kobiet

Rozmowa z prof. Magdaleną Środą pomysłodawczynią Kongresu Kobiet Polskich, w dniach 20–21 czerwca

Sala Kongresowa, kilka tysięcy uczestniczek. Co to właściwie będzie?

Gdy w mediach zaczął się konflikt, czym jest Okrągły Stół i jak mają wyglądać obchody, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wszystkie wielkie rocznice obchodzone są głównie w męskim gronie i budzą takie spory. Podobne refleksje miała Henryka Bochniarz. A 4 czerwca to zbyt ważna data, by ją zaprzepaścić. Postanowiłyśmy same coś zorganizować, pokazać osiągnięcia kobiet tego 20-lecia i bariery, jakie nadal mamy do pokonania. Szybko dołączyła do nas Jolanta Kwaśniewska, potem Kazimiera Szczuka, Kora, Ela Ziomecka z Kancelarii Prezydenta, Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS, siostra Małgorzata Chmielewska. W radzie programowej jest już nas ponad sto. To będzie absolutnie ponadpolityczne. U nas wszystko jest na dobrej drodze, a konflikt wokół oficjalnych obchodów 4 czerwca narasta. I jest coraz dziwniejszy.

Czy kobiety z tak różnych światów będą w stanie się dogadać?

Gdy nie ma mężczyzn, polityków, którzy wymagają od kobiet posłuszeństwa partyjnemu liderowi, to się doskonale rozmawia. O problemach kobiet wykluczonych, mniej zarabiających; o tym, dlaczego kobiet nie ma w polityce, w procesach decyzyjnych. Opiekunkami paneli dyskusyjnych będą panie profesorki, a podstawą dyskusji raporty, a nie nasze osobiste poglądy. Jestem optymistką, ale to oczywiście będzie sprawdzian, czy potrafimy się dogadać ponad podziałami ideologicznymi.

Kongres będzie zamknięty dla mężczyzn. Ma to ich rozłościć, zaintrygować?

To nie separatyzm. Ale zawsze, gdy były kongresy poświęcone sprawom kobiet, politycy kompletnie je lekceważyli. Gdy na kongres przedsiębiorczyń zaproszony był Donald Tusk, nawet nie raczył przygotować wystąpienia. Na zjeździe sołtysek Wojciech Olejniczak zaczął od kwestii, że miło widzieć tyle pięknych pań.

Polityka 22.2009 (2707) z dnia 30.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama