Archiwum Polityki

Etyka habilitacyjna

Czarne chmury zbierają się nad byłym posłem SLD i Samoobrony prof. Mirosławem Krajewskim. Wiele przemawia za tym, że jego książka o Powstaniu Styczniowym, podstawa habilitacji, to w sporej części plagiat.

Na trop wpadły media. Rada Wydziału Nauk Historycznych toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika powołała specjalną komisję, która miała zweryfikować doniesienia gazet. Komisja potwierdziła, że książka habilitacyjna – jak to określono – „nosi znamiona pracy niesamodzielnej”. Według ustaleń komisji, autor zawarł w rozprawie między innymi elementy prac nieżyjącego przedwojennego księdza historyka-regionalisty bez powołania się na to źródło. Uczelnia poinformowała Centralną Komisję do Spraw Stopni i Tytułów. Ta zaleciła powtórne przeprowadzenie przewodu habilitacyjnego.

– Wydział Nauk Historycznych powołał teraz specjalną komisję, która skupi się na tych pracach, które były podstawą habilitacji – informuje Marcin Czyżniewski, rzecznik toruńskiego uniwersytetu. – Jednak nawet jeśli zarzuty się potwierdzą, habilitacja nie będzie anulowana. Cała sprawa, w sensie administracyjnym i karnym, jest przedawniona. Uczelnia wyśle jednak środowisku naukowemu jednoznaczny sygnał o okolicznościach zdobycia tytułu – dodaje rzecznik uczelni.

Część prawników twierdzi, że znowelizowane prawo o szkolnictwie wyższym i nowa ustawa o stopniach naukowych pozwolą na sądowe cofnięcie habilitacji mimo upływu ponad 10 lat od jej nadania. Byłby to precedens w skali kraju. Nie można wykluczyć, że pod znakiem zapytania stanęłaby nawet belwederska profesura Krajewskiego. Sam profesor, były członek komisji ds. etyki zawodowej sędziów Krajowej Rady Sądownictwa, twierdzi, że sumienie ma czyste. M.

Polityka 22.2009 (2707) z dnia 30.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama