Archiwum Polityki

Tak, ale nie

Coraz częściej postawa polityków, także polskich, wobec Unii wywołuje konsternację. Aż chce się zapytać: co z tą Europą?

Widmo Libertasu krąży nad Europą, a w każdym razie nad polską kampanią do Parlamentu Europejskiego. Partia Libertas nie jest zbyt poważną siłą i nie byłoby o czym gadać, gdyby na jej zagranicznych wiecach nie pojawił się człowiek ikona, Lech Wałęsa. Przecieramy oczy ze zdumienia. Przecież Wałęsa jest członkiem tak zwanej grupy refleksyjnej utworzonej z inicjatywy prezydenta Sarkozy’ego jako ciało konsultacyjne Unii Europejskiej. Unijni mędrcy mają za rok przedstawić raport na temat przyszłości Unii.

Po co Wałęsa pokazuje się z liderem Libertas Irlandczykiem Declanem Ganleyem? Czy tak rozumie rolę europejskiego mędrca? Ganley zablokował przyjęcie traktatu lizbońskiego, mającego zapewnić powiększonej Unii sterowność. Milioner z Zielonej Wyspy odrzuca zarzuty, że szkodzi Unii. Propaganda Libertasu kreuje tę nową międzynarodówkę, tym razem eurosceptyków i eurofobów, na ruch prodemokratyczny i proeuropejski. To jak: są za, a nawet przeciw? Takie poplątanie pojęć jest na rękę siłom antyeuropejskim, które są w Polsce, przynajmniej w politycznych elitach, wciąż obecne, nawet jeśli Libertas jest formalnie odrzucany.

Spróbujmy rzecz uporządkować: na czym dziś polega pro- i antyeuropejskość? Przez Europę rozumiemy tu ideę integracji europejskiej, zakładającą coraz ściślejszą współpracę i dobrowolną rezygnację z części suwerenności poszczególnych narodów europejskich w ramach UE.

Co zręczniejsi anty-Europejczycy tonują dziś swe opinie, by nie wylądować na politycznym marginesie. Ba, wolą mówić językiem nawet pozornie proeuropejskim, właśnie jak Libertas.

Przypomina to nieco taktykę współczesnego antysemity. Mówi on: nie jestem antysemitą, tylko nie mogę znieść, jak się ci Żydzi wszędzie wpychają. Współczesny przeciwnik Unii i Europy mówi: nie jestem przeciw Unii, ale nie wierzę, że kiedyś powstanie jakaś wspólna europejska tożsamość, dlatego trzeba wzmacniać rolę państw w Unii.

Polityka 22.2009 (2707) z dnia 30.05.2009; Kraj; s. 16
Reklama