Archiwum Polityki

Armia ozdrowieńców

Kryzys może mieć i jasne strony. Przekonuje się o tym polska armia, która w czasach rosnącego bezrobocia staje się atrakcyjnym pracodawcą. Pod jednostkami wojskowymi, które jeszcze przyjmują, ustawiają się kolejki. Żołnierską pensję chcieliby dostawać nawet ci, którzy kiedyś przed wojskiem uciekali. – Zdarzają się przypadki, że osoby z kategorią D czy E, czyli niezdolne do służby, stawiają się na komisji wojskowej i wprost przyznają, że wcześniej przejaskrawiały swoje dolegliwości – mówi pułkownik Tadeusz Komorowski, zastępca szefa Centralnej Komisji Wojskowej. Według jednego z lekarzy wojskowych, dochodzi do jeszcze bardziej paradoksalnych sytuacji. – O ile wcześniej zdarzało się symulowanie choroby, to teraz zdarzają się przypadki ukrywania schorzeń, byle tylko dostać się do wojska. Ze wstępnych obserwacji wynika, że nagła poprawa stanu zdrowia dotyczy również ogółu młodych ludzi. Działające od kwietnia do czerwca kwalifikacje wojskowe, które zastąpiły wcześniejsze komisje poborowe, ustalają jedynie kategorię wojskową. – Dostanie kategorii A nie kończy się już automatycznym wcieleniem do armii, a bardzo przydaje się w życiu cywilnym. Policja, straż więzienna, a zdarza się, że nawet Poczta Polska czy zakłady komunikacji miejskiej nie chcą przyjmować w swoje szeregi ludzi, którzy mają kategorię D czy E – dodaje pułkownik Komorowski.

Polityka 23.2009 (2708) z dnia 06.06.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama