Archiwum Polityki

Merkel na wydaniu

W Niemczech rusza kampania przed wrześniowymi wyborami do Bundestagu. Angela Merkel zwycięstwo ma w kieszeni. Pytanie tylko, z kim będzie dalej rządzić.
Polityka

Wystąpienia publiczne nie są jej silną stroną. Angela Merkel mówi słowem pisanym, gubi się w zdaniach podrzędnych, ma monotonną dykcję, nie potrafi budować napięcia ani emocji. Kontrast widać chwilę później, gdy do pulpitu podchodzi Nicolas Sarkozy. Prezydent Francji wyrzuca z siebie kaznodziejską mowę, namiętne i dobitne kazanie polityczne, które publika nagradza hucznymi oklaskami. Jest 10 maja, dwie największe partie chadeckie Europy właśnie otwarły w Berlinie swoje kampanie przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Ale triumf Sarkozy’ego jest czysto retoryczny, polityczne punkty zbiera Merkel. To jej dwa zdania obiegną następnego dnia światową prasę. „»Tak« dla uprzywilejowanego partnerstwa, »nie« dla pełnego członkostwa Turcji w Unii” – mówi kanclerz Niemiec, wywołując wściekłość w Ankarze. „Tym, którzy nie uznają traktatu lizbońskiego, nie będziemy podawać ręki” – ostrzega eurosceptyków w Londynie, Pradze i Warszawie. Może tak mówić, bo jest najsilniejszym przywódcą w Europie. Nawet Francuzi wolą, by to Merkel, nie Sarkozy, kierowała Unią.

Wybory europejskie odbyły się w miniony weekend, ale dla Merkel kampania wyborcza dopiero się zaczyna. 27 września Niemcy wybiorą nowy parlament i zdecydują, z kim obecna kanclerz będzie dalej rządzić. Emocje tym większe, że po czterech latach wielkiej koalicji żadna partia nie może być pewna wyniku, a możliwe scenariusze koalicyjne zmieniają się niemal z tygodnia na tydzień.

Wybory do Bundestagu będą mieć większy wpływ na europejską politykę niż te do Strasburga.

A pośrednio także na polską politykę zagraniczną, bo Angela Merkel, choć w Warszawie nikt tego otwarcie nie powie, jest dziś najważniejszym sojusznikiem Polski w Europie.

Polityka 24.2009 (2709) z dnia 13.06.2009; Świat; s. 86
Reklama