Archiwum Polityki

Kłopoty Airbusa

Na Atlantyku trwa wyścig z czasem, by odnaleźć czarne skrzynki rozbitego Airbusa, zanim wyczerpie się zasilanie nadajników. Przyczyny katastrofy pozostają nieznane, ale według najnowszych ustaleń musiała ona nastąpić nagle, bowiem odnalezione fotele stewardes były złożone. Pasażerowie zapewne stracili przytomność krótko po dekompresji kabiny, a w chwili upadku do morza już nie żyli – znalezione ciała nie miały wody w płucach.

Nie kończy się fatalna passa Airbusa. W ubiegłym tygodniu dwa samoloty tego producenta musiały lądować awaryjnie po usterkach systemów nawigacyjnych, pojawiły się też spekulacje, że Airbus może wycofać z użytku całą światową flotę maszyn A330 i A340 w celu wymiany czujników prędkości. Uziemienie tysiąca maszyn spowodowałoby paraliż w transporcie lotniczym i zrujnowałoby markę Airbusa.

Szefowie koncernu zapewniają, że ich samoloty pozostają jednymi z najbezpieczniejszych na świecie. Mimo to katastrofa przypada na najgorszy od 15 lat rok na rynku samolotów pasażerskich. W obliczu globalnej recesji linie lotnicze rezygnują z nowych maszyn, a banki odmawiają kredytowania zakupów. Z 1438 samolotów, zamówionych w ubiegłym roku, czołowym producentom zostało zaledwie 18 – Airbus zbuduje 11 samolotów, Boeing tylko 7. Prócz tego obie firmy mają 7 tys. wcześniejszych zamówień.

Polityka 25.2009 (2710) z dnia 20.06.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama