Od kiedy prezes Kaczyński (ten od „wzmożenia moralnego”) powiedział, że on by się wstydził pracować w Radiu Zet – przestałem tego radia słuchać. Kilka dni temu złapałem taksówkę i kiedy okazało się, że kierowca słucha Radia Zet, powiedziałem „spieprzaj dziadu!” i czekałem, aż nadjedzie taksówka z Radiem Maryja. Są one bardziej ekonomiczne, na ciepłą wodę z Torunia, a zamiast kasy fiskalnej mają tacę. Kierowca pobiera co łaska – tyle, ile ojciec dyrektor na stocznię.
Polityka
25.2009
(2710) z dnia 20.06.2009;
Passent;
s. 96