Archiwum Polityki

Eurobój o eurobiura

Wybrani w czerwcowych wyborach europosłowie powoli przejmują Brukselę. Starzy załatwiają już ostatnie sprawy i rozliczają się z obiegówek. Nowi w tym czasie rejestrują się, ubezpieczają, poznają topografię parlamentu, uczestniczą w spotkaniach swoich frakcji i wybierają ich władze. – Europosłowie z Partii Europejskich Socjalistów (PES) głosowali też nad zmianą nazwy frakcji – mówi Bogusław Liberadzki, europoseł i szef delegacji SLD. – Teraz nazywamy się Grupą Postępowych Socjalistów i Demokratów. Okres przejściowy to również czas walki o konkretne biura, miejsca, w których europosłowie spędzają całe dnie. Rafał Trzaskowski, nowy eurodeputowany EPP (PO), mówi, że są to bardzo trudne negocjacje: – Nikt nie chce dostać biura bez dostępu światła dziennego albo na 15 piętrze i potem spędzać pół dnia w windach. Władze poszczególnych frakcji próbują wynegocjować dla swoich europosłów najlepsze pokoje. Potem dzielą się w obrębie frakcji na delegacje narodowe i wreszcie między posłów z danego kraju. – Jeśli delegacje krajowe nie mogą się dogadać – mówi Trzaskowski – pokoje rozdziela się zgodnie z metodą d’Hondta, im więcej kraj ma posłów, tym więcej przysługuje im lepszych biur.

14 lipca, kiedy zbierze się nowy parlament, ustępujący europosłowie po raz ostatni zasiądą w ławach PE, ale już tylko jako obserwatorzy. To w Strasburgu będzie czas na ostatnią wymianę doświadczeń, a potem nastąpi już zmiana warty. Każdy odchodzący europoseł jeszcze przez pół roku będzie dostawał odprawę przejściową, równą pobieranej wcześniej pensji – Polacy 2,2 tys. euro. Od rozpoczynającej się kadencji pensje wszystkich europarlamentarzystów będą zrównane do 7,6 tys. euro.

Polityka 27.2009 (2712) z dnia 04.07.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama