Archiwum Polityki

Rozpędzony smok

Kryzys? Fabryki samochodów GM w Chinach liczą w tym roku na pobicie rekordu produkcji.

Osiem minut. Tyle trwa podróż z centrum 18-milionowego Szanghaju na lotnisko. Kolej na poduszce magnetycznej – bez najmniejszych drgań – rozwija prędkość do 431 km/godz. Dworzec z miejskim metrem łączą schody ruchome, a metro w Szanghaju ma zamiar – jeszcze przed Expo 2010 – wybudować 29 nowych stacji, bo dotychczasowe 171 to widocznie za mało. Metro zaczęto kopać dopiero w 1995 r., ale w przyszłym roku będzie miało 200 stacji i chyba ze 300 km. Jesteśmy w innym świecie, to Azja XXI w.

Pamiętam mieszkanie z rodzicami w jednym pokoju z czarnobiałym telewizorem – mówi W., informatyk pracujący w pekińskim radiu. Przy kosztach utrzymania dużo niższych niż w Polsce zarabia około 1,5 tys. dol. Komunistyczne Chiny obchodzą w tym roku 30-lecie rewolucyjnej reformy Teng Siao-pinga, opartej na starym przysłowiu: nieważne, czy kot jest biały czy czarny, byleby łapał myszy. I dla W., i dla setek milionów jego rodaków widoczny w miastach postęp jest wystarczającą legitymacją władzy. Pekin stał się imponującą witryną zachodniej architektury. Do Ptasiego Gniazda Normana Fostera i Basenów Olimpijskich trzeba odstać w kolejce za biletami; po drodze na lotnisko – jak na wystawie budowlanej – jedziemy wśród szpaleru biurowców rozmaitych kolorów i kształtów. Nowość: wielokilometrowe korki na każdej z sześciu obwodnic miasta. I Pekin przestał być tani. Ze 104 miasta na świecie skoczył na 26 w poziomie drożyzny i prześcignął Hongkong, znany z wystawności. Oczywiście mowa o poziomie cen dla biznesu (badanie obejmuje ceny 125 towarów i usług, potrzebnych zagranicznym biznesmenom, przeprowadzane jest w 370 miastach na świecie). Komunizm może był ideologią dzieci Mao, biznes jest ideologią dzieci Teng Siao-pinga.

Polski dyplomata wspomina, jak przed 30 laty delegacjom z Warszawy pokazywano makiety przyszłego Szanghaju; nasi delegaci uśmiechali się po kątach, bo aż za dobrze znali socjalistyczne planowanie.

Polityka 29.2009 (2714) z dnia 18.07.2009; Świat; s. 79
Reklama