Archiwum Polityki

Janek

Funkcjonariusze CBA zatrzymali Jana K. Miał ułatwić jednej z firm deweloperskich nabycie nieruchomości w centrum Warszawy. Okazało się, że użytkuje ją CBA.

Czujni funkcjonariusze CBA zdołali przeprowadzić „operację kontrolowanego wręczenia łapówki”, 250 tys. zł. Jan K. to Jan Kułaj, legendarny lider Solidarności rolników, chłopski Wałęsa, jak o nim mówiono. Dziś właściciel firmy marketingowo-konsultingowej. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie przedstawiła Kułajowi zarzut płatnej protekcji. Cała reszta objęta jest klauzulą tajności.

Kułaj siedzi po raz drugi; za pierwszym razem, w grudniu 1981 r., zapudłował go generał Jaruzelski. Najpierw w Ostródzie, gdzie wpadł w ręce milicji, wracając z Gdańska. Potem internowano go w Konstancinie, w ośrodku odosobnienia, czyli w willi rządowej. Teraz trafił na trzy miesiące na Rakowiecką, komunikat CBA sugeruje, że sprawa ma posmak polityczny, Kułaj miał się powoływać na wpływy w instytucjach rządowych. Czyli u ludzi PO.

Do polityki trafił z marszu, bo od jesieni 1980 r. kręcił się przy powstającym Regionie Solidarności w Rzeszowie. I trochę przypadkiem: przyjechał na strajk okupacyjny w siedzibie WRZZ w Rzeszowie w zastępstwie ojca, który został w domu, doglądać ogród zoologiczny. Tak Kułaj nazywał ich wielokierunkowe gospodarstwo w Cieszacinie Wielkim koło Jarosławia, wtedy w woj. przemyskim. Świnie, krowy, konie, kury, psy, typowa wiejska menażeria. Młody – 23 lata, uśmiechnięty, z niewyparzonym językiem, jaki ma do dziś, i bez respektu dla ówczesnej władzy. To on jest autorem terminu szambonurki, na określenie unikających rozmów z chłopami towarzyszy partyjno-rządowych. Jego postawa wynikała z buntu, nie miał też za co być komunistycznej władzy uniżenie wdzięczny, bo Kułajowie ani hektara nie wzięli z reformy rolnej, zadekretowanej Manifestem Lipcowym. Dziadek Janka kupił hektary w Cieszacinie za zarobione na emigracji we Francji pieniądze. A ojciec był uważany za kułaka, co w latach 50.

Polityka 31.2009 (2716) z dnia 01.08.2009; Ludzie i obyczaje; s. 84
Reklama