Archiwum Polityki

Wyznania paparata

Robota polega na tym, żeby trafić ryja i skompromitować go. W imię dobrego samopoczucia czytelnika.

Przyjechali do Międzyzdrojów powirować, licząc na jakieś grubsze drzemki z twarzą w sałatce, jakiś after po bankiecie, typu kebab i burdel. Ale nie zanosi się, gdyż nie ma ryjów, tylko gwiazdopodobni, trzecia liga. Dobrze nawiązać kontakty z dziewczynami sprzedającymi po nocnych pubach róże z wazonów: za 50 zeta dadzą cynę typu żywiec, np. celebryt obejmujący muszlę w klubowej łazience.

Ostatnio na Top Trendach w Sopocie Przemek Stoppa, największy natręt wśród fotografów tabloidalnych, już wracał na kwadrat, nagle pach, zdjął byłego mistrza świata w windsurfingu, jak sika o 5 rano w bramie i wygryza coś ze śmietnika. Mistrzostwo wódne. Poszło w pewnej gazecie na sporcie.

Tabloidowi paparazzi (l. poj. paparazzo, włos. brzęczący komar) to są na Zachodzie, bo Madonnę bez majtek kupi każda gazeta, a naszą Cichopek najwyżej krajowe dwie. U nas są więc ich podróbki, spolszczmy je na paparaty (l. poj. paparat).

Paparat to facet z aparatem, który demaskuje ryje, gdyż życie ryjów nie wygląda tak, jak opowiadają w autoryzowanych wywiadach: że rodzina jest najważniejsza, że zbierają forsę na przeszczep serca chorego Mateuszka itp. To czytelnika wprowadza w błąd. Praca ścierwojadów polega na tym, żeby trafić ryja i skompromitować go, zanim on się wystawi na grzeczną sesję. Ryje próbują regulować swój wizerunek kamuflażem typu czapeczka i okulary. W imię dobrego samopoczucia czytelnika należy do tego nie dopuścić.

Wirowanie

Dzień zaczynają ok. 6.30 prasówką na mieście, głównie w McDonald’sach, gdzie tabloidy są dostępne w darmowej zszywce. Jeszcze nie ma korków, można wystrzelić w każdym kierunku, w zależności od tego, jaki temat grzeją w prasie.

Polityka 33.2009 (2718) z dnia 15.08.2009; Na własne oczy; s. 84
Reklama