Archiwum Polityki

Europoseł, czyli kto?

Niedawno wypłynęła w mediach szalenie ciekawa kwestia: skąd się biorą europosłowie? Bezpośredni impuls do zainteresowania sprawą dały mediom badania przeprowadzone przez Instytut Spraw Publicznych. Wyniki są zaskakujące i pokazują, że na temat pochodzenia europosłów wciąż niewiele wiemy.

Z ustaleń badaczy wynika, że generalnie Polacy w istnienie europosłów wierzą, traktując ich jako fragment realnej rzeczywistości, a nie postaci z ludowych legend i przypowieści. Przedmiotem poważnych kontrowersji pozostaje natomiast to, w jaki sposób europosłowie w tej rzeczywistości się pojawiają. Okazuje się, że bardzo modna, lansowana przez prasę, radio i telewizję, teza o tym, że europosłów wybierają w wyborach powszechnych sami Polacy, jest dyskusyjna i mało przekonująca. Wierzy w nią tylko 57 proc. ankietowanych, podczas gdy aż 21 proc. popiera pogląd, że europosłów wybierają Sejm i Senat. Zaledwie 6 proc. badanych jest zdania, że europosłów wyłania obecny prezydent – potwierdza się zatem teza, że wiara w jego możliwości jest w narodzie niewielka.

Zaskakujący jest natomiast powszechny brak wiary w to, że europosłów wybiera premier, co świadczy o kiepskiej pracy ludzi odpowiedzialnych za jego wizerunek. Ciekawe, że 15 proc. badanych na temat pochodzenia europosłów nie potrafiło udzielić żadnej odpowiedzi. Należy sądzić, że w grupie tej oprócz osób, które nie zrozumiały pytania, i osób, które o europosłach w ogóle nie słyszały, znalazły się m.in. osoby, które po przyjrzeniu się niektórym europosłom w telewizji nie były w stanie uwierzyć, że mogli oni w ogóle zostać przez kogoś wybrani. Reszta to prawdopodobnie osoby wierzące w to, że europosłowie: 1. pochodzą bezpośrednio od małpy, 2. stworzył ich Pan Bóg, 3. przyniósł ich bocian, 4. przybyli do nas na pokładzie latających talerzy, lub też 5.

Polityka 35.2009 (2720) z dnia 29.08.2009; s. 4
Reklama