Archiwum Polityki

Telewizor w chusteczce

Rozmowa z prof. Jerzym Rużyłłą o granicach miniaturyzacji i nowych materiałach w elektronice

Edwin Bendyk: – Prezydent Barack Obama radykalnie zwiększył finansowanie badań naukowych w USA. Czy doprowadzi to do naukowo-technicznej rewolucji, o jakiej mówi Steven Chu, nowy szef Departamentu Energii i laureat Nagrody Nobla z fizyki?

Prof. Jerzy Rużyłło:

– Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że pieniędzy będzie więcej. Uczeni spieszą się z nowymi pomysłami, bo widzą, że dziś mają one znacznie większą szansę na sfinansowanie niż rok temu. Ja także biorę się za pisanie kolejnych propozycji. Nie wiem natomiast, na czym miałaby polegać rewolucja, bo nauka i technika nie rozwijają się metodą rewolucyjnych skoków. Ich istotą jest żmudna praca nad doskonaleniem kolejnych pomysłów i wdrażaniem ich w życie. Elektronika i fotonika półprzewodników, dziedzina, którą reprezentuję, doskonale ilustruje tę prawdę.

Trudno mi się zgodzić z tą opinią, bo coraz częściej słyszę, że przyszłość należy do komputerów chemicznych, w których funkcję układów logicznych pełnią pojedyncze cząsteczki. Coraz więcej pisze się o komputerach kwantowych, biologicznych...

O komputerach chemicznych mówiono już wiele lat temu i wciąż jest to wizja odległa. Chętnie spisałbym wszystkie te rewolucyjne zapowiedzi, by sprawdzić, co się wydarzyło naprawdę, a co było jedynie naukowym marketingiem uprawianym, by zdobyć pieniądze na badania. Tymczasem w elektronice nadal króluje krzem. To on modyfikowany i uzupełniany innymi materiałami ciągle pozwala na obchodzenie barier fizycznych, które miały teoretycznie uniemożliwić postęp w rozwoju układów mikroelektronicznych.

Co to za bariery?

W walkach o nowe generacje mikroprocesorów i pamięci głównie chodzi o to, aby skrócić czas potrzebny elektronom do pokonania określonych dystansów w tranzystorach tworzących układy mikroprocesorowe i pamięciowe.

Polityka 35.2009 (2720) z dnia 29.08.2009; Nauka; s. 66
Reklama