Archiwum Polityki

Wielka lipa Pod Lipami

Przy prestiżowej berlińskiej alei Unter den Linden od prawie 10 lat niszczeje opuszczony budynek polskiej ambasady. Nie remontuje się go, nie burzy, nie stawia nowego. Ze strachu.

Decydenci boją się, że mogliby być posądzeni przez oponentów politycznych o rozrzutność, marnotrawienie społecznych pieniędzy. Naród zaciska pasa, a my mielibyśmy wystawić reprezentacyjną budowlę? W życiu!

W ciągu ostatniego 15-lecia kolejne rządy miały coraz to nowe pomysły na zagospodarowanie działki z budynkiem Ambasady RP w Berlinie.

Pomysł SLD: zbudować za darmo

W reprezentacyjnej dzielnicy, obok budynków Bundestagu, 200 m od Bramy Brandenburskiej mieliśmy jeszcze w NRD Ambasadę PRL. Budynek typu Lipsk stoi od końca lat 50. na naszej sporej (4 tys. m kw.) działce. Kiedy więc Niemcy przenosili swoją stolicę z Bonn do Berlina, trzeba było wykorzystać najlepsze w Europie, a może nawet i na świecie, usytuowanie naszego przedstawicielstwa dyplomatycznego. W 1995 r. Węgrzy, którzy mają ambasadę po sąsiedzku, zaproponowali nam wspólny interes. Oni wydzierżawią Deutsche Bankowi część działki od naszej strony, my część działki od węgierskiej strony. Niemcy będą dzierżawić pomieszczenia przez 20–40 lat, w zamian za co wybudują nam i Węgrom pod klucz siedziby ambasad. W 1996 r. MSZ podpisał list intencyjny. Opozycja była przeciw. Dariusz Rosati, ówczesny minister spraw zagranicznych, usłyszał w Sejmie: „Jak to, ambasadę RP ma budować obcy bank, i do tego niemiecki?”. Pomysł upadł. Węgrzy zrobili interes z bankiem i dzisiaj mają już nową ambasadę. W dzierżawionej części ich budynku mieści się gabinet figur woskowych Madame Tussauds.

Pomysł AWS: zbudować nową

Najpierw miała być wznoszona za pieniądze budżetowe. Po kilku miesiącach uznano, że za resortowe. – MSZ dysponowało wówczas częścią pieniędzy pobieranych za wystawianie wiz i potwierdzanie zaproszeń – wspomina Andrzej Byrt, ambasador RP w Berlinie w latach 1996–2001 i 2003–2006, dzisiaj prezes Międzynarodowych Targów Poznańskich.

Polityka 37.2009 (2722) z dnia 12.09.2009; Ludzie i obyczaje; s. 104
Reklama