Archiwum Polityki

Praja godać

Ńy ma gańby godać po ślunsku – język śląski nie jest powodem do wstydu. Pod takim roboczym hasłem trwa kodyfikacja tego języka.

W ostatnim spisie powszechnym 173 tys. osób zadeklarowało przynależność do nieuznawanej narodowości śląskiej, a 56 tys. polskich obywateli przyznało się do używania śląskiego jako swojego pierwszego języka domowego. Rdzenna ludność Górnego Śląska posługuje się obecnie kilkunastoma gwarami czy też dialektami. To jeszcze nie język. Pierwszym krokiem ku własnemu językowi jest ujednolicenie gramatyki i ortografii.

Taką drogę przed laty przeszli Kaszubi, którzy z mnogości kaszubskich gwar stworzyli, w wyniku kompromisu, swój język literacki. Został on zapisany w uchwalonej kilka lat temu ustawie o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz języku regionalnym. Na razie jako jedyny niepolski w kraju. Część Ślązaków chce dopisać do tej ustawy również regionalny język śląski. Nie będzie to łatwe, bo w tej kodyfikacji pobrzmiewają polityczne nuty: narodowościowe i autonomiczne. U Kaszubów tego nie było.

Szl jak śląski

Od ponad roku kodyfikacją (standaryzacją) śląszczyzny zajmuje się zespół naukowców i językowych pasjonatów, a jednocześnie jego codziennych użytkowników. Są w nim m.in. działacze dwóch powstałych niedawno stowarzyszeń: Towarzystwa Piastowania Śląskiej Mowy Danga i Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy Pro Loquela Silesiana. Ich obecność w pewnym stopniu odpolitycznia ten językowy projekt. Bo standaryzację mocno wspierają także Ruch Autonomii Śląska i Związek Ludności Narodowości Śląskiej (temu ostatniemu sądy polskie i europejskie odmawiają od 13 lat zgody na rejestrację). U autonomistów, jak i prących do uznania śląskiej narodowości działaczy związku, sprawa języka zawsze była najważniejsza. Obu organizacjom przypisuje się w kraju – trochę na wyrost – ciągoty separatystyczne.

Polityka 38.2009 (2723) z dnia 19.09.2009; Ludzie i obyczaje; s. 98
Reklama