Archiwum Polityki

Mówicie przywoicie

Rozmowa z Victorem Johnsonem, nauczycielem angielskiego od 15 lat mieszkającym w Polsce

Joanna Cieśla: – U Polaków wciąż słabo z angielskim?

Victor Johnson: – Ależ skąd! Setki tysięcy waszych rodaków, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, to dowód, że zupełnie nieźle.

Czyżby? W Internecie krąży filmik, w którym polski emigrant usiłował dogadać się z pracodawcą, wykrzykując w słuchawkę mieszankę kalekiej angielszczyzny i polskich przekleństw.

Zawsze można znaleźć jakiś zły przykład. Ale jeśli chcemy zobaczyć ogólny obraz, trzeba odciąć skrajne 20 proc. – tych, którzy radzą sobie bardzo źle i bardzo dobrze. Zostaje większość, która radzi sobie przyzwoicie. Dość często jeżdżę do Wielkiej Brytanii i widzę, że Polacy dogadują się w pracy, robią zakupy, załatwiają sprawy urzędowe. Już kiedy przyjechałem do Polski kilkanaście lat temu, przeczuwałem, że w nieodległej przyszłości dojdziecie do poziomu Holendrów pod względem znajomości angielskiego. To przede wszystkim kwestia zmiany otoczenia, dostępu do języka. Choćby tego, że w holenderskiej telewizji anglojęzyczne filmy są wyświetlane z napisami, a nie z lektorem czy z dubbingiem.

Nie uwierzę, że przewagę Holendrów można wyjaśnić wyłącznie różnicami w ofercie telewizyjnej.

Wyłącznie nie. Są różnice kulturowe – mam wrażenie, że Polacy mają pewien opór przed komunikacją. Czym innym jest nabywanie wiedzy, „przerabianie” podręczników – uczenie się, a czym innym przekształcenie tej wiedzy w umiejętności komunikacyjne.

Z czego ten opór przed komunikacją się bierze?

Chyba z obawy przed popełnieniem błędu.

Nadmiar ambicji przeszkadza?

To zależy, jaka to ambicja. Jeśli ktoś chce dobrze się nauczyć obcego języka, ambicja będzie mu pomagać.

Polityka 39.2009 (2724) z dnia 26.09.2009; Poradnik; s. 99
Reklama