Archiwum Polityki

Teraz Iran

Nieprzewidywalny prezydent Iranu zdominował szczyt gospodarczy G20 w Pittsburghu. Czy Ahmadineżad rzeczywiście dąży do rozpętania awantury wojennej? Tego nie wiadomo. I nie wiadomo, jakie powinny być reakcje Zachodu, żeby nie powtórzyła się taka interwencja jak wcześniej w Iraku: niewspółmierna do zagrożenia, oparta na fałszywych przesłankach wywiadowczych. Czy Izrael albo USA zdecydują się na uderzenie lotnicze na instalacje jądrowe Iranu? Źródła w NATO podtrzymują tezę, że „wszystkie opcje są otwarte”, a więc i atak, i straszenie atakiem, i sankcje, i zapowiedziane negocjacje. Źródła wojskowe w Izraelu oceniły, iż nie ma możliwości skutecznego zniszczenia podziemnych instalacji irańskich bez ryzyka poważnych szkód ubocznych, czyli zabijania cywilów, co naraziłoby Izrael na powszechne potępienie. Gdyby jednak Izrael uznał, że broń irańska zagraża jego istnieniu, to nawet z takim potępieniem nie będzie się liczył. Trudno wykluczyć, że zbliżamy się do tego etapu.

Na dziś jednak pozostaje przygniecenie Ahmadineżada sankcjami międzynarodowymi. Ale znów: czy sankcje będą skuteczne? Czy przyłączą się do nich Rosja i Chiny?

Mocarstwa te zwodzą Amerykę, niby ją popierają, ale po cichu wcale się nie martwią tym, że Waszyngton ma dodatkowy ciężki problem na głowie, co więcej, liczą, że USA dadzą się wciągnąć w jakieś nowe grzęzawisko i obniżą dalej swój autorytet. Także duża część opinii publicznej w krajach sojuszniczych patrzy na cały problem jak na kłopot odległy i cudzy, który niech sobie Ameryka czy Izrael rozwiązują.

Polityka 40.2009 (2725) z dnia 03.10.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama