Archiwum Polityki

Bat na recepty

Jeśli lekarz popełnił nawet niewielki błąd w recepcie na lek, który mógłbyś otrzymać ze zniżką – apteka nie wyda ci lekarstwa albo sprzeda za 100 proc. wartości. Aptekarze w przypadku zrealizowania niewłaściwie wypisanej recepty nie otrzymywali z NFZ należnej refundacji. Wielu protestowało i wygrywało sprawy w sądach. Ministerstwo obiecało uregulować problem i... postanowiło przerzucić całą odpowiedzialność za brak staranności lekarzy na pacjentów. Przygotowuje projekt rozporządzenia, w którym usankcjonowana zostanie praktyka odsyłania pacjentów ze źle wypisanymi receptami do lekarzy.

Niedoróbki w receptach mogą być rozmaite: skrót nazwy miejscowości w adresie (W-wa zamiast Warszawa), brak symbolu X w polu „data realizacji od”, liczba opakowań leku wpisana cyframi rzymskimi, a nie arabskimi. Na szczęście niekompletny pesel lub adres aptekarz sam ma prawo poprawić. Takie niedociągnięcia są nagminne i, zdaniem aptekarzy, recepta wypisana bezbłędnie to rarytas. – Dlaczego resort zdrowia karze nas lub chorych za nie swoje błędy? – pyta Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, która rozpoczęła protest w tej sprawie. – Przecież to nie aptekarz ani pacjent wypisuje recepty. Może NFZ powinien skierować swoje kontrole do gabinetów lekarzy i im zabierać pieniądze za niedbalstwo?

Fałszywe recepty, nieczytelne i pozwalające wyłudzać z NFZ pieniądze na refundację, są zmorą na rynku leków, ale czy restrykcyjne egzekwowanie symbolu „P”, „X” lub liczby arabskiej na recepcie coś zmienia? Czy po zapłaceniu 100 proc. wartości leku – jak żąda minister w tworzonym rozporządzeniu – recepta nagle stanie się prawidłowa? Tego rodzaju uchybienia powinien móc poprawić aptekarz bez potrzeby stawiania chorego pod ścianą: zapłacisz za lek lub wróć do lekarza i naucz go sumienności.

Polityka 41.2009 (2726) z dnia 10.10.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama