Zbliża się w UE moment odpowiedzi na dawno postawione przez Henry’ego Kissingera (dość kpiące) pytanie: „Jaki Europa ma numer telefonu?”. Jeśli – ostatnie już w Unii – Czechy ratyfikują traktat lizboński, Unia do końca grudnia powinna powołać dwie osoby na stanowiska z takim telefonem. Chodzi o prezydenta Rady (na dwuipółroczną odnawialną kadencję) i wysokiego przedstawiciela do spraw polityki zagranicznej (równocześnie wiceprzewodniczącego Komisji), który będzie dysponował aż 8 mld euro na zbudowanie europejskiej służby dyplomatycznej.
Polityka
42.2009
(2727) z dnia 17.10.2009;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11