Archiwum Polityki

Nie z każdego Szawła Paweł

Przeczytałem z niedowierzaniem w „Gazecie Wyborczej” artykuł Janusza A. Majcherka „Nie wyganiajmy ekstremistów do podziemia”, w którym tłumaczy on, iż wprawdzie młodych oenerowców w Polsce „nie należy lekceważyć (...) Ale czujność i prewencja to co innego niż zakaz i represje”. Uzasadnia to tym, iż wielu działaczy Solidarności, z których – tu hojną ręką rozdaje działki cmentarne na Wawelu – „część przeszła do legendy i narodowego panteonu”, było wcześniej członkami PZPR.

Ale co tam PZPR! Autor powołuje się na przykład Hermanna Rauschninga – „będąc za młodu narodowym socjalistą, też można zostać na starość porządnym człowiekiem”. Co prawda ma pewne wątpliwości co do osób, które w przeszłości popełniły czyny przestępcze, jednak „w Krakowie znany jest przypadek Macieja Twaroga, w niedawnej młodości działacza Młodzieży Wszechpolskiej, później radnego LPR, który od skrajnej prawicy stopniowo odchodził, inicjując wiele cennych i pożytecznych działań na rzecz swojej dzielnicy – Nowej Huty. Wciąż młody, może jeszcze wiele zdziałać ku ogólnemu dobru i zadowoleniu. W niedawnej ankiecie jako swoich obecnych bohaterów wymienił... Balcerowicza i Michnika”.

Wreszcie, oburza się Majcherek, ci co potępiają młodych neofaszystów, nie przykładają tej samej miary do lewicowców. Czy zaś – zapytuje retorycznie „przybieranie za idola Che Guevary lub Hugo Chaveza to jedynie wynik naiwnej fascynacji i młodzieńczej ekstrawagancji?”. Domyślamy się, że oczywiście nie tylko i strach nas ogarnia.

Nie tezy wzbudziły moje niedowierzanie, ale tytuł autora. Redakcja podaje otóż w notce, że „jest Janusz A. Majcherek profesorem w Instytucie Filozofii i Socjologii krakowskiego Uniwersytetu Pedagogicznego”.

Polityka 51.2009 (2736) z dnia 19.12.2009; Stomma; s. 160
Reklama