Nie napisałbym na pewno tego felietonu, gdyby nie artykuł Cezarego Łazarewicza „Nesia wszystko doniesie” (POLITYKA 11). Z Pawłem Jasienicą byłem zaprzyjaźniony w tej mierze, w jakiej szczeniak może być blisko autorytetu. Jasienicę bawiły najwidoczniej moje zainteresowania historyczne, gdyż obrobiwszy z tatą temata polityczne, czyli „zbawiwszy świat”, jak takie długie Polaków rozmowy określał sąsiad rodziców z piętra niżej Ludwik Hieronim Morstin, zapraszał mnie niekiedy, żeby z nudnych czasów gomułkowskich przenieść się w piastowskie czy jagiellońskie, do Krokodyla, na swoje sui generis wykłady, którym nie starał się nawet, w kaskadzie anegdot, nadawać pozorów dialogu.
Polityka
13.2010
(2749) z dnia 27.03.2010;
Stomma;
s. 105