Rebelia na Kaukazie rozgorzała z nową siłą, a Kreml nie bardzo wie, jak ją powstrzymać.
Ilekroć w Rosji wybuchają bomby, pierwsze podejrzenia padają na separatystów z Kaukazu Północnego. I nie ma w tym przypadku, bo rebelianci z trzech niespokojnych północnokaukaskich republik – Czeczenii, Dagestanu i Inguszetii – stoją za większością zamachów terrorystycznych przeprowadzanych ostatnio w Rosji, w tym za dwoma najbardziej tragicznymi: atakiem na teatr muzyczny na moskiewskiej Dubrowce w 2002 r. i zajęciem północnoosetyjskiej szkoły podstawowej w Biesłanie w dniu rozpoczęcia roku szkolnego we wrześniu 2004 r.
Polityka
15.2010
(2751) z dnia 10.04.2010;
Świat;
s. 78