●●●●●○
Muzyka opery „Katia Kabanowa” Leoša Janáčka nie jest lekka ani łatwa. Pełna melancholii, ilustruje sytuację bez wyjścia, w jakiej znajdują się główni bohaterowie: Katia, kobieta namiętna, dusząca się w małżeństwie, jej ukochany Borys, rezydent u zgorzkniałego wuja Dikoja, jej starszy mąż Tichon, zdominowany przez matkę tyrankę zwaną Kabanichą. Cały czas jest jasne: to się musi źle skończyć. David Alden, wystawiając dzieło w warszawskiej Operze Narodowej (w koprodukcji z English National Opera), zbudował z pomocą autora scenografii Charlesa Edwardsa świat depresyjny, skrzywiony (pochyła podłoga, nierówne ściany), w minimalistycznych dekoracjach. Do narysowania dramatu więcej nie potrzeba, zwłaszcza jeśli śpiewacy są tak znakomici nie tylko pod względem głosów, ale i aktorstwa. Najbardziej przejmująca jest Wioletta Chodowicz w roli tytułowej; partnerują jej Rafał Bartmiński jako Borys, Paweł Wunder jako Tichon i jedyna Czeszka w spektaklu – Jitka Zerhauová jako Kabanicha. Dobre też są role poboczne: Kudriasz (Karol Kozłowski) i Warwara (Elżbieta Wróblewska), a także chór oraz orkiestra kierowana przez czeskiego dyrygenta Tomáša Hanusa, zwycięzcę katowickiego konkursu dyrygenckiego sprzed 10 lat.
Dorota Szwarcman
Polityka
19.2010
(2755) z dnia 08.05.2010;
Kultura;
s. 47