Następnego dnia rozpoczęła się we Francji ogólnonarodowa dyskusja, a właściwie ogólnonarodowe usprawiedliwianie zdarzenia. Wprawdzie były szef partii socjalistycznej Francois Holland oświadczył, iż: „jest to incydent godzący poważnie w etykę sportową”, ale centrysta Francois Bayrou dorzucił zaraz: „W idealnym świecie należałoby ten mecz powtórzyć, niestety nasz świat nie jest jeszcze idealny”.
Dziennikarze zajęli stanowiska zróżnicowane. „Liberation” piórem Laurenta Joffrina domagało się powtórzenia meczu, w „Figaro” Cyrile Haddouche stawiał pytanie, czy w tych warunkach Francja zgoła zasługuje na awans do mistrzostw, „France Football” tytułował: „Jesteśmy oburzeni!”. „L’Eguipe” domagało się dymisji trenera Raymonda Domenecha, który nie tylko źle przygotował drużynę, ale po bramce Gallasa szalał z radości i obcałowywał współpracowników, sankcjonując całkowicie oszustwo. Domenech nie był zresztą wyjątkiem. Za Henrym stanęła murem cała drużyna, jej kierownictwo i działacze. Sam autor skandalu twierdził krótko, iż „nie jest sędzią” i dopiero w trzy dni później wydusił, że jest mu przykro. Po paru dniach wszystko ucichło. Nawet bezsilni Irlandczycy zrezygnowali z próżnych protestów.