Archiwum Polityki

Cesarki – rozsądniej i bezpieczniej

Lekarze położnicy z radością obserwują, że coraz więcej Polek znów decyduje się na rozwiązanie ciąży drogą naturalną, choć od 1999 r. odsetek urodzeń w wyniku cesarskiego cięcia wzrósł z 18 do 33 proc. (w prywatnych klinikach, gdzie kobieta „płaci i wymaga”, sięga on nawet 55 proc.). – Ujednolicenie stawek, jakie NFZ płaci szpitalom za porody naturalne i niepowikłane cięcia cesarskie oraz ostatnio wprowadzony podział oddziałów położniczych na trzy stopnie referencyjne, doprowadzą wreszcie do tego, że nie będzie niepotrzebnych cięć cesarskich – uważa prof. Stanisław Radowicki, krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii i położnictwa.

Dzięki systemowi referencji – o który konsultant zabiegał przez cztery lata – ciąże powikłane, wymagające cesarskiego cięcia, będą kierowane do oddziałów wyżej sklasyfikowanych, dysponujących zapleczem umożliwiającym zajmowanie się słabszymi noworodkami. W szpitalach powiatowych liczba cięć powinna być zdecydowanie mniejsza. Ginekolodzy uważali się do tej pory za przegranych w wojnie z pismami kobiecymi, promującymi cesarskie cięcia jako metodę mniej bolesnego porodu. Rzadziej pisano, że takie zakończenie ciąży niesie ze sobą rozmaite niebezpieczeństwa. Na przykład ostatnie dane pokazują, że po cesarskim cięciu o 150 proc. wzrasta ryzyko powikłań przebiegu kolejnych ciąż. PAW

Polityka 31.2010 (2767) z dnia 31.07.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama