Archiwum Polityki

Szok i żałoba

Położony na zachodnim krańcu Zagłębia Ruhry Duisburg ma pecha. Choć to półmilionowe miasto tonie w zieleni, a śródmieście nabrało wielkomiejskiej elegancji, nadal kojarzy się Niemcom z przemysłem węglowym i stalowym, których tu dawno nie ma. Zawiodła też nadzieja na promocję miasta w popularnym serialu kryminalnym, którego bohaterem był dzielny komisarz Schimanski. Przyszło mu bowiem działać w najpaskudniejszych dzielnicach miasta.

Dlatego Love Parade, międzynarodowy zlot miłośników muzyki techno, uznano w ratuszu za ostatnią szansę. A stało się, co się stało: 19 osób stratowanych na śmierć, 340 trafiło do szpitali po wybuchu paniki w ciasnym tunelu pod autostradą. Zawiodły rachuby, że 4,5 tys. policjantów wystarczy do okiełznania tłumu. Zawiódł też wybór najtańszego wariantu organizacji Parady, przygotowywanej dla 300 tys. uczestników, choć wiedziano, że przed trzema laty Essen gościło na niej 1,2 mln osób, zaś rok później do Dortmundu przyjechało 1,6 mln.

Polityka 31.2010 (2767) z dnia 31.07.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama