Hiszpański minister spraw zagranicznych Miguel Angel Moratinos ogłosił po rozmowach w Hawanie z udziałem przedstawicieli Kościoła, iż Kuba gotowa jest uwolnić wszystkich więźniów politycznych. Na razie zgodziła się wypuścić 52, z czego pierwsze dwie grupy odleciały już do Madrytu. Entuzjazm Hiszpana, który zaapelował w swoim parlamencie, aby Unia i Stany Zjednoczone odpowiedziały na ten gest złagodzeniem sankcji, gaszony jest przez środowisko kubańskich dysydentów. Obawiają się, że prezydent Raul Castro gra na czas: sytuacja gospodarcza jest dramatyczna, a tegoroczny zbiór trzciny cukrowej, miejscowej monokultury, najniższy od 1906 r. Zyskując przychylność (i chęć pomocy) międzynarodowej opinii, jednocześnie pozbywa się problemów z opozycją, wysyłając ją na przymusową emigrację. Z kolei Moratinos zapewnia, iż kubańskie władze zgodzą się, aby uwolnieni dysydenci mogli pozostać na wyspie. W przeszłości wiele już było niespełnionych zapowiedzi przełomu i demokratyzacji, ale czas jest największym wrogiem braci Castro.
Polityka
31.2010
(2767) z dnia 31.07.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11