Mąż i czwórka dorosłych już dzieci przekonywali ją, że warto, ale ostatecznie o tym, że mieszkanka podwarszawskiego Komorowa w zeszłym tygodniu złożyła ślubowanie, zdecydowały dwie sprawy: – Po pierwsze to, że pierwszy raz powiat pruszkowski będzie miał swojego posła – przekonuje nowa posłanka PO. – Po drugie, możliwość łączenia pracy w Sejmie z moją dotychczasową pracą zawodową jako pediatry.
Do końca parlamentarnej kadencji zostało jej trochę ponad rok. Jak sama mówi, wsiada do rozpędzonego pociągu i będzie się starała znaleźć dla siebie miejsce. Przyznaje, że nie jest przeciwniczką parytetów, ale dla niej liczą się przede wszystkim kompetencje. W sprawie in vitro podpisałaby się raczej pod projektem Jarosława Gowina: – Jestem konserwatystką, ale mam pod swoją opieką wiele wspaniałych dzieci, które urodziły się dzięki tej metodzie. (Dąb.)