„Gazeta Wyborcza” donosi, że podczas zajęć funkcjonariusze będą uczyć się wielu trudnych elementów przydatnych w pełnieniu służby, np. „jak mówić nie”, gdy ktoś chce dać im łapówkę. Szczegółów szkoleń nie znamy, można się jednak domyślać, że podczas pierwszych wykładów funkcjonariusze będą się zapoznawać z nowym dla wielu z nich słowem i utrwalać je w pamięci, a następnie uczyć się wymawiać je głośno i wyraźnie w każdej sytuacji, w której mieliby ochotę powiedzieć „tak”.
Nie ulega wątpliwości, że zajęcia z etyki będą skutecznym instrumentem odstraszającym celników od działań korupcyjnych. Wisząca nad celnikiem groźba odbywania takich zajęć spowoduje, że poważnie zastanowi się on, zanim przyjmie łapówkę. Ale część celników uważa szkolenia za rozwiązanie zbyt surowe i daleko idące. Ich zdaniem, zajęciami z etyki powinni być nękani jedynie ci celnicy, którym już udowodniono praktyki korupcyjne, reszta powinna być z nich zwolniona do czasu pierwszej wpadki.
Kwestią do dyskusji jest, czy na zajęcia mają uczęszczać również celnicy podejrzani o branie łapówek, ale wydaje się, że nie. Nikogo nie należy karać, zanim nie udowodni mu się udziału w przestępstwie, zwłaszcza że gdyby podejrzenia się nie potwierdziły, niesłusznie oskarżony celnik mógłby wystąpić o odszkodowanie za już odbyte zajęcia. Naszym zdaniem „Program” powinien przewidywać także możliwość rezygnacji z zajęć z etyki na rzecz nauki religii oraz dawać gwarancję, że stopień uzyskany na kursie zostanie zaliczony w poczet poborów i emerytury.